Studiami w Polsce rządzą nie tyle prawa rynku, ile bazaru. Ty nam dajesz 2 tys. zł za semestr, my ci laptopa lub lokówkę na początek i dyplom na koniec.
Walka o klienta się zaostrza. Obok edukacyjnych molochów, pełnych coraz to dziwaczniejszych stoisk, cisną się małe stragany z krzykliwymi promocjami i gratisami.
Szkoły policealne, które nie mogą się pochwalić ani bogatym wyborem kierunków, ani kadrą naukową, kuszą chętnych powitalnymi prezentami. Ten sposób wabienia kandydatów stał się już podstawą rekrutacji, a lista prezentów jest imponująca.
Veröffenlichung/ data publikacji: 08.11.2012